Jesienne poszukiwania smakowitości
Dlaczego jesieniarskie smakołyki tak nas kuszą gdy nadchodzą chłody? Czy to kwestia kultury, rytuałów, trendów czy jeszcze czegoś innego?
Obecnie przez cały rok mamy jakieś motywy przewodnie docierające do nas z wszelakich mediów. Zmiany pór roku są zawsze dobrym motywem dla marketingu. Jednak dlaczego to się sprawdza? Gdy zacząłem zagłębiać się w ten temat, okazało się, że odpowiedź jest znacznie bardziej skomplikowana, niż myślałem. Zapraszam więc na przygotowaną przeze mnie przekąskę intelektualną związaną z naszymi nawykami, neurologią, psychologią i fizjologią.
Słodkie pragnienia
Nie wiem jak Wy, ale ja mam taki moment, kiedy nachodzi mnie ochota na rzeczy gładkie, gęste, kremowe, a także słodkie i rozgrzewające. Koreluje to przeważnie z pojawiającym się za oknem chłodem. Jakoś tak niekoniecznie mam wtedy ochotę na kawy o większej kwasowości i owocowych aromatach, które bardzo pasują mi latem. Za to taki miękki, słodki i aromatyczny napar, bardziej jakby otulający i rozgrzewający jest jak najbardziej pożądany. Zastanawiało mnie, jak to się dzieje i na ile jest to biologicznie uwarunkowane, a na ile nawykowo.
Teoretycznie nasz organizm w chłodnym sezonie potrzebuje więcej energii. Wydaje się, że stąd nasza skłonność do produktów wysokokalorycznych i rozgrzewających. Wraz z nastaniem chłodów do naszych deserów i napojów częściej trafiają: śmietanka, cynamon, goździki, kardamon, anyż i inne kaloryczne lub rozgrzewające dodatki.
Z drugiej strony pojawiają się też mandarynki i pomarańcze, które wyłamują się z tego schematu. Może dlatego, że w naszym regionie do niedawna pojawiały się w sprzedaży głównie jesienią i zimą. Jak więc jest naprawdę?
Czy jesteście gotowi wskoczyć w wir dociekania prawdy - pełnej przygód i zagadek opowieści - aby odkryć, że to wszystko za sprawą pewnego czynnika, z którym wszyscy się stykamy? Otóż, nie chciałbym Was zawieść, ale wybaczcie - taki to już sezon na psikusy - tak naprawdę to jak zwykle..
..Niezwykłe zdolności adaptacyjne człowieka, będącego bardzo interesującym przypadkiem w naszym świecie. Naukowcy nie potrafią konkretnie stwierdzić co w kwestii żywienia jest u nas wyuczone, a co instynktowne. Okazuje się, że teorie potwierdzające się w jednej grupie z danego terenu, nie potwierdzają się na kolejnych, więc nie da się tego jednoznacznie określić.
Fizjologia
Na pierwszy rzut oka wydaje się oczywiste, że gdy idzie zima, potrzebujemy więcej energii. Jednak weźmy pod uwagę, że obecnie około 95% czasu spędzamy w pomieszczeniach. Większość produktów, zwłaszcza w terenach zurbanizowanych, dostępnych jest przez cały rok. Dlatego jesteśmy poniekąd oderwani od fizjologicznego cyklu, który jest obecny np. u zwierząt dziko żyjących.
Na nasze funkcjonowanie z pewnością wpływają też dobowe cykle świetlne, ale i te, za sprawą elektryczności, dostosowaliśmy do naszych potrzeb i wygody. Nie mówiąc już o ciągłej stymulacji elektronicznej.
Psychologia
Zapewne wiecie, że najlepiej radzimy sobie gdy spoczywa na nas pewien stopień presji zewnętrznej. Oczywiste jest, że dążymy do uproszczeń i gdy możemy, to sobie dogadzamy, bo w odróżnieniu od dzikich zwierząt, w dużej mierze wyeliminowaliśmy ten nacisk otoczenia z naszej codzienności. Dlatego też dobrobyt nie koniecznie musi się wiązać z dobrym stanem naszego organizmu.
Przy okazji przypomniało mi się, że istnieje taka teoria, według której psy tak bardzo nas pokochały właśnie za tę skłonność do podjadania smakołyków co wiąże się oczywiście z tym, że czasem im coś skapnie w postaci smakowitego kąska.
W kwestii typowo jesieniarskiego pumkin spice latte - jest to idealny produkt łączący nasze pragnienia konsumpcji rzeczy gładkich, tłustych, pobudzających, rozgrzewających ze słodkim, sezonowym warzywem, jakim jest dynia, oraz z potrzebami kreowanymi przez współczesny marketing.
Choć reklama może mieć duży wpływ na naszą konsumpcję, to jak pokazują badania, osoby świadome podstaw dietetyki znacznie rzadziej ulegają sezonowemu folgowaniu ze słodyczami, kierując się zasadami zdrowego i dostosowanego do swoich potrzeb żywienia.
Neurologia
Innym wytłumaczeniem może być potrzeba zmienności. Nasz mózg potrzebuje zmian i nagrody w postaci serotoniny i dopaminy, łatwo wtedy sięgnąć po coś co pomoże nam przezwyciężyć brak stymulacji ze strony chociażby światła dziennego, ruchu i kolorów z otoczenia.
Wnioski są więc takie - tak dobrze potrafimy sobie radzić, że możemy w znacznym stopniu kontrolować nasze zachowania żywieniowe. Jakby to rzec trochę po Yodowemu - odpowiedzialność wielka z możliwościami wielkimi przychodzi.
Z tą myślą muszę Was zostawić, bo idę sobie dogodzić jakąś dobrą kawką, która poprawi mój nastrój i pobudzi sensorykę. Więc sobie i Wam życzę - smacznego.